Przygotowanie: 30 min. Pieczenie: 10 min
Poziom trudności: Średni
Ilość porcji: 12
Dzisiaj faworki, zwane też chrustem. Nie robimy ich w domu za często – w zasadzie tylko w karnawale - a z tego przepisu robię po raz pierwszy. Przepis znalazłam w starym kajecie babci, nie wiem czy to rodzinna receptura czy może po prostu przepis spisany z jakiejś starej książki kucharskiej (babcia miała ich sporo), ale skoro widnieje w babcinym zeszycie uznałam, że nie znalazł się tam przypadkowo i musiał być sprawdzony. Tym bardziej, że obok niego znalazłam dziecięce bazgrołki (prawdopodobnie mojego taty lub któregoś z jego braci). :) Wspominałam już o tym na FB, ale pewnie nie wszyscy z Was tam zaglądają, że ten zeszyt to dla mnie prawdziwy Skarb i wcale nie ze względu na przepisy. Tak naprawdę najcenniejsze są w nim wspomnienia, a w zasadzie zapiski babci, które te wspomnienia przywołują.
Ja nigdy nie miałam okazji spróbować faworków babci, a może po prostu nie pamiętam? Ale na pewno próbował je mój tata i on mógłby wydać werdykt czy te zrobione przeze mnie są choć trochę podobne do babcinych. :) Niestety taty już z nami nie ma, podobnie jak i babci, więc nie mam kogo prosić o porównanie, ale jeśli babcine faworki smakowały choć odrobine podobnie do tych, które ja zrobiłam (a jestem pewna, ze były jeszcze lepsze) to były nieziemskie. :)
O samych faworkach powiem tyle, że wychodzą bardzo kruche, chrupiące z tysiącami pęcherzyków. Piekłam je wczoraj, a dzisiaj rano usmażyłam kolejną partię. To chyba o czymś świadczy. :) Ale żeby się przekonać musicie ich spróbować, więc do dzieła, w końcu karnawał w pełni. :)
Bardzo gorąco Wam polecam!
Ilość | Składnik |
---|---|
mąki pszennej | |
żółtek | |
gęstej kwaśnej śmietany (u mnie 18%) | |
masła, miękkiego | |
cukru pudru | |
spirytusu (1 mały kieliszek) | |
szczypta soli |
Ilość | Składnik |
---|---|
oleju (lub 4 kostki smalcu) | |
cukier puder do oprószenia (ja zastąpiłam zmielonym na puder domowym cukrem waniliowym) |
Mąkę przesiać do miski. Żółtka utrzeć z cukrem i masłem, dodać do przesianej mąki. Dodać resztę składników, dokładnie wyrobić miękkie, elastyczne ciasto (o konsystencji miękkiej plasteliny) – najlepiej robić to kilka minut robotem z końcówką w kształcę haka. Ciasto będzie gotowe, gdy nie będzie lepiące, a elastyczne i lekko napowietrzone.
Następnie dokładnie i bardzo mocno wybić wałkiem przez około 10 minut. Trzeba użyć do tego sporo siły, ale po usmażeniu sami zobaczycie, że warto było się poświęcić.
Wybite ciasto odkładamy na kilka minut, żeby sobie odpoczęło. Następnie ciasto dzielimy na mniejsze części i po kolei rozwałkowujemy je bardzo cienko. Nie podsypujemy zbyt dużo mąką, bo tłuszcz podczas smażenia będzie się pienił i przypalał. Ciasto powinno być tak cienkie, że prześwitywać przez nie będzie stolnica. Radełkiem wycinamy z ciasta prostokąty o szerokości 2-3 cm i długości ok. 10-15 cm. Każdy prostokąt nacinamy w środku wzdłuż i przekładamy jeden koniec przez rozcięty środek.
W rondlu rozgrzewamy tłuszcz do temperatury 165-175°C (jeśli nie macie termometru można to sprawdzić wrzucając kawałek suchego chleba do rozgrzanego tłuszczu, jeśli zarumieni się po 30-40 sekundach to tłuszcz ma odpowiednią temperaturę). Faworki smażymy z dwóch stron na złoty kolor.
Usmażone należy osączyć z tłuszczu na papierowych ręcznikach. Oprószyć cukrem pudrem lub zmielonym cukrem waniliowym.
Smacznego. :)